wtorek, 20 marca 2012

Jak w jaskini w Lascaux




Pierwotny artysta w czasach późnego paleolitu na ścianie jaskini w Lascaux  w mistrzowski sposób przedstawił wizerunki zwierząt.  W płaskim obrazie namalował głębię za pomocą perspektywy kulisowej. Postaci bliższe widzowi częściowo przesłaniają te, które są dalej. Po około 10 tysiącach lat ( z lekka licząc) dłubacz ze Zbiczna ponownie zastosował ten układ w kompozycji… Tyle, że w rzeźbie i jakże by inaczej, w zastosowaniu do grajków…


wtorek, 13 marca 2012

Konstanty Ildefons Gałczyński


Ech muzyka, muzyka

O, dajcie mi te małe skrzypce
Może na skrzypcach wygram
Wiatr i pochyłą ulicę
I noc, co taka niezwykła
Ech, muzyka, muzyka, muzyka
Spod smyka zielony kurz
Lecą gwiazdy zielone spod smyka
Damy karo, bukiety róż.
Uwzględnijcie mizerne granie
I nie bijcie, gdy wezmę źle
Jakiś ton na strunie baraniej
Na g, d, a, czy e.
Prowadzi muzyka za smykiem
Drzewa w niemej podzięce,
Oczami za smykiem suną
Zgrabiałe duże ręce
Na moście stoją. Przez liście
Światło na smyk sypie
Słuchajcie – to dziecko nuci
W czarodziejskim pudełku skrzypiec.

Piękny wiersz, jak większość z twórczości Gałczyńskiego. Tutaj nieporadny muzyk podobny jest w swym działaniu do mnie, próbującego wydobyć coś z kawałka lipowego drewna. W  piwnicznej pracowni muzyka towarzyszy mi przez cały czas . Poczynając od darzonych zrozumiałym sentymentem "kawałków" Led Zeppelin i innych kapel mojej młodości po muzykę poważną, do której dojrzałem później. Do tego wszystkiego ciągle prześladuje mnie w moim dłubaniu temat grajka w najróżniejszych ujęciach. Dzisiaj zielony, wiosenny duet.


poniedziałek, 12 marca 2012

Terry Pratchett




Ostatnio przeczytałem kilka książek Terrego Pratchetta. Jego twórczość jest porównywana do tego co stworzył Tolkien. Moim zdaniem to inna półka. Nie chcę robić tutaj jakiegoś rankingu, bo to kwestia gustu, a z nim się nie dyskutuje…
Spodobały mi się natomiast jego przemyślenia dotyczące przeznaczenia człowieka. Sam miał trochę poplątany życiorys, tym bardziej, jest w tym co mówi, wiarygodny.
„Wiesz co jest największą tragedią tego świata? Ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co naprawdę chcą robić i do czego mają zdolności. Synowie, którzy zostają kowalami, bo ich ojcowie byli kowalami. Ludzie, którzy mogliby fantastycznie grać na flecie, ale starzeją się i umierają, nie widząc żadnego instrumentu muzycznego, więc zostają oraczami. Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć.”
Nic dodać, nic ująć… Ilu jest wśród nas takich, którzy po niewczasie stwierdzają, że to co robią, nie jest ich ulubioną bajką. Przez cały okres mojej pedagogicznej „kariery” przypominałem  rodzicom moich uczniów, że powinni obserwować zachowanie swoich dzieci. Na tej podstawie powinni pomagać w wyborze dalszej drogi życiowej.
Ja dziś robię to co lubię, ale nikt już mi nie zwróci tych lat straconych na zdobywanie wiedzy w dziedzinie, która nigdy mnie specjalnie nie interesowała. A później ciężko przeskoczyć na inne tory… Ciężko dogonić innych…Z drugiej strony, może to i dobrze, bo ileż radości daje samodzielne poznawanie tego, co inni mieli podane na talerzu…
Właśnie jestem na etapie odkrywania nowych rozwiązań formalnych. Próbuję, eksperymentuję… Wydaje się, że wyzwalam się ze skostniałych przez ostatnie lata szablonów. Nawet poczciwy klezmer flecista jest już inny… Czy lepszy? Czy mi to przejdzie?


niedziela, 11 marca 2012

Ogrodnik


Czesław Miłosz

Ogrodnik



Adam i Ewa nie na to zostali stworzeni,

Żeby kłaniać się księciu i władcy tej ziemi.


Inna, słoneczna, ziemia poza czasem trwała.

Im obojgu na wieczną szczęśliwość oddana.


Siwobrody ogrodnik drzew na niej doglądał,

Chociaż świat nie stał w blasku, tak jak tego żądał.


Na dni i wieki patrzył niby przez lunetę

Na całe swoje dzieło, tak dobrze zaczęte,


Które z winy poznania obrócić się miało

W nienasycenie duszy i ranliwe ciało.


Ostrzegł ich, ale wiedział, że to nie pomoże,

Bo byli już gotowi i tak jakby w drodze.


Niewidoczny w listowie, dumał, zasmucony,

Widział ognie i mosty, okręty i domy,


Samolot w nocnym niebie migający iskrą,

Łoża z baldachimami i pobojowisko.


O biedne moje dzieci, więc tak wam się spieszy

Do piachu, w którym czaszka żółte zęby szczerzy?


Do zamykania bioder w majtki, krynoliny,

Do odkrywania ciągów skutków i przyczyny?


Oto zbliża się wróg mój i zaraz wam powie:

Spróbujcie, a staniecie się jako bogowie.


Lokaje samolubnej miłości i zbrodni,

I zaiste bogowie, tylko że ułomni.


Nieszczęsne moje dzieci, jaka długa droga,

Nim zrujnowany ogród zakwitnie od nowa,


I lipową aleją wrócicie przed ganek,

Gdzie na rabatkach pachną szałwia i tymianek.


I czy było konieczne nurzać się w otchłani,

Systemata układać, zamiast mieszkać w baśni,


Nad którą nieustanna jest moja opieka?

Bo prawdę mówi Pismo, że mam twarz człowieka.


Z tomu "To"



Dla nich zarezerwował pierwszoplanowe role w swoim Cyrku. Mieli być Jego ulubionymi aktorami. Swobodni jak marionetki na sznurkach… Wieczny weekend i zdrowa dieta…Dla nich posadził tę jabłoń…Wiedział przecież, że spróbują… Wszak ulepił ich na swoje podobieństwo…