Przed wielu laty mieliśmy stado kur wśród których obowiązkowo rej wodził kogut. Nie wiem, czy wśród innych ptaków znajdzie się tak opiekuńczy przywódca haremu. Wystarczyło, że znalazł jakiegoś robaczka lub coś innego nadającego się do jedzenia, a już po swojemu wołał do siebie kokoszki by im oddać swoją zdobycz. I co ciekawe, wielokrotnie robił to bezinteresownie. Czasami wykorzystał nadarzającą się okazję na spełnienie swoich obowiązków z czego jego panie były najwyraźniej zadowolone. Jeśli miałbym więc kogutowi przypisywać jakieś cechy symboliczne, to na jednym z pierwszych miejsc umieścił bym opiekuńczość no i jurność. Godna podziwu jest też waleczność tych ptaków. Potrafią w obronie swojego stada zaatakować nawet człowieka, co wcale nie jest takie śmieszne, gdy się obejrzy jakie ostrogi ma ten ptak na nogach..
Lubiłem często się droczyć z tym „grzebieniastym” dumnym „nadęciakiem”. Jak wiadomo, szczególnie starsze osobniki przed wykonaniem swojego przeciągłego „kukuryku” lubiły zatrzepotać skrzydłami o boki. Schowany za krzakiem klepałem się dłońmi po policzkach i gardłowo naśladowałem kogucie pianie. Wychodziło mi to chyba dość realistycznie, bo właściciel barwnego pierzastego ogona wpadał w istny szał. Z miejsca swoim śpiewem oznajmiał, że na tym terenie to on jest wodzem i pośpiesznie szukał rywala. A ja znowu z innego miejsca po swojemu…Na tym punkcie wszystkie koguty mają istnego fioła. Wystarczy, że pierwszy promyk słońca wyjrzy zza horyzontu, a te szatany swoim przeraźliwym jazgotem dają znać o swoim istnieniu. Podobno wyznawcy islamu uważają, że pianie koguta zdradza obecność anioła.
Pewne jest, że jeśli coś miałoby symbolizować budzik, to na pewno byłby nim nasz bohater. Stąd też tyle moich zegarów akurat jego przedstawia.
A oto kilka moich „dłubanek”
W ujęciu uproszczonym geometrycznie
No i czasomierze…