wtorek, 31 lipca 2012

Portret




Portret małżeński zamówiła Pani z okazji kolejnej rocznicy ślubu. Dla Pana miała to być niespodzianka. Nie było zdjęcia na którym szacowna para byłaby w odpowiedniej pozie. Należało dyskretnie napstrykać wiele ujęć, z których dałoby się coś wybrać. A i tak, z tego co mi dostarczono, musiałem zrobić sklejkę dwóch indywidualnych zdjęć. Na początku chciałem wydłubać coś w stylu Dudy-Gracza z tłem ukazującym zainteresowania portretowanych. W trakcie szkicowania stwierdziłem jednak, że będzie to zbyt barokowe i napuszone…Postawiłem na prostotę i światłocień jasnej lipowej deski. Takie płaskorzeźby wybronią się nawet przy słabym oświetleniu. Tylko jedno jest ważne. Podaję, z którego miejsca ma padać na portret światło. Jest to kierunek oświetlenia płyty w trakcie rzeźbienia. To w takich warunkach próbowałem uzyskać podobieństwo osób portretowanych…Wystarczy dać oświetlenie z innej strony i już cienie leżą inaczej i już eksponuje się coś innego.
Praca podobno się podobała…
Dzisiaj gdy o tym piszę jest mi smutno,  bo portretowanego nie ma już wśród nas… Widocznie w tamtym, lepszym świecie, też potrzebowali projektantów…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz