Mieszkam na wsi, ale muszę się natrudzić, żeby poszukać
gdzieś u sąsiadów prawdziwą żywą kurę. A były czasy, że prawie każdy miał na
podwórzu stado pod wodzą nabzdyczonego pietucha…Teraz taka hobbistyczna
hodowla się nie opłaca… Niektóre dzieci
miały by dziś problem z dokładnym opisaniem wyglądu kury. A te z miasta?
Najlepiej znają takie z rożna i to w postaci jednej nogi…Bazując na tej
nieznajomości tematu w narodzie mogę spokojnie tworzyć swoje wersje wiejskiego
budzika.
Jakby się ktoś zapytał, to te poniżej, to koguty…


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz