W chwilach odpoczynku pomiędzy bardziej
"ambitnymi" realizacjami lubię podłubać jakieś drobiazgi. Żeby przy
tym mieć trochę radości, kombinuję, by było to coś, czego jeszcze nikt nie
zrobił. Jak wystrugam jedno, to już w
trakcie pracy przychodzą mi pomysły, że można to zrobić jeszcze inaczej...I tak
zagrzebuję się po uszy... Wkurzam się, że tracę czas na bzdety, bo przecież trzeba
to wszystko jeszcze wykończyć... A miał to być miły przerywnik... Tak było też
z moimi ostatnimi "skrzydlaczkami"...
....ta odrobina koloru dodaje delikatności ,lekkości
OdpowiedzUsuńJest pięknie i pogodnie !