Czasem mnie nachodzą myśli godne dziecka... Podobno każdy ma swojego Anioła Stróża przydzielonego mu od momentu poczęcia. Czy ta istota dorasta wraz z nami, czy się starzeje? A co się z nią dzieje, gdy żegnamy się ze swym ziemskim bytowaniem? Czy znika, czy jest przydzielana innemu podopiecznemu? Jaką ma moc, skoro nie potrafi ustrzec od nieszczęść? A może wraz z Aniołem jest też przy nas drugi "opiekun", ten od zbuntowanych aniołów? I może to, że nie wszystko jest OK, to efekt ich zmagań ze sobą? Pytania można by mnożyć... A może coś w tym jest? I tak sobie ułożyłem modlitwę, którą, być może wysłucha mój "bodyguard"...
Kiedyś się podjąłeś chronić moją duszę i ciało
Zechciej , na koniec, mieć baczenie na to, co zostało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz