Żona mi zawsze zarzuca, że dla innych to wykonuję różne fajne rzeźby, a dla domu nie mam czasu. Postanowiłem więc choć trochę się poprawić i wydłubałem (jakże by inaczej ) orkiestrę stworków motylopodobnych do zawieszenia na ścianie wejściowej.
Tematyka grających w mojej dłubaninie jest wyraźnie dominująca i trzeba będzie w najbliższym czasie udać się do jakichś specjalistów medycznych, w celu stwierdzenia, czy coś w tym względzie mi się nie przestawiło…
Przypomina mi się dowcip o pacjencie badanym przez psychiatrę. Na pytanie z czym mu się kojarzy trójkąt, odpowiada, że z gołą kobietą. Podobne odpowiedzi w przypadku koła i kwadratu. Psychiatra wyraźnie zdenerwowany krzyczy, że pacjent jest zboczony. Na to ten odpowiada: ja????, a kto mi to pokazuje????
Przed montażem
I po zawieszeniu na ścianie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz