piątek, 10 sierpnia 2012

Ciemność widzę




Któż z nas nie gapił się w przepływające chmury widząc w nich obrazy ze świata fantasy…Każdy pewnie widział coś innego. Dziewczynka -  piękną lalkę, chłopiec  -  pędzących na koniach rycerzy, zakochany – kształty ukochanej… Inni, zagonieni i przytłoczeni życiem  - nie patrzyli w niebo wcale, albo zwracali uwagę tylko na to, czy znowu nie będzie padać. A obraz nieba był dla wszystkich taki sam…
Podziwiam żonę za jej pamięć wzrokową, gdy opisuje, jak ktoś był ubrany. Jest w tym bezbłędna, szczególnie gdy chodzi o stroje kobiece…Wyostrzamy naszą spostrzegawczość na te sfery naszego otoczenia, które nas najbardziej interesują. Był czas, gdy produkowałem dużo rysunków satyrycznych. Nawet mi za to płacili…Potrafiłem z każdej sytuacji znaleźć coś, co się dało pokazać w krzywym zwierciadle. Tak miałem wyostrzoną czujność, tak się specjalizowałem. Ostatnio, gdy większość mego świadomego bytu spędzam dłubiąc w pracowni, moje zmysły uwrażliwione są na kształty. Potrafię, siedząc w kościele, zobaczyć figury układające się jasnych kamyków lastryko na ciemnym tle cementu. W chwilach odpoczynku obserwuję, jak ułożyły się lipowe wióry na podłodze pracowni…A gdy wieczorem  spędzam parę minut w pozycji siedzącej w łazience, płytka podłogowa jest mi ekranem z którego mogę zobaczyć za każdym razem inną historię. A przecież wzór na niej się nie zmienia… Nie dziwię się, że ktoś zobaczył świętą w zacieku na ścianie, jak to było w serialu o rodzinie Kiepskich…
Poniżej zdjęcia wiórów na podłodze pracowni i pobudzającej fantazję płytki podłogowej w łazience. Widać tam coś, czy nie?



1 komentarz:

  1. Nie chcę się powtarzać, ale za każdym razem kiedy czytam ten blog przenoszę się w świat odległy, wręcz bajkowy. Czekam na wydanie Twojej książki. Gratuluję. TWÓJCO :)

    OdpowiedzUsuń