poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Starzy znajomi…






Wczoraj, w czasie spaceru do lasu znów odwiedziliśmy naszą starą znajomą lipę. Znamy się od ponad 30 lat. Kiedy ją zasadzono, albo zasiała się sama? Dendrolodzy na pewno potrafią to określić. Na pewno jest co najmniej wiekowa. Mam wrażenie, że to dzięki naszym staraniom uzyskała status pomnika przyrody. Od początku naszej znajomości miała potężną dziuplę. Ktoś tam chyba kiedyś nawet podpalił ją od środka, ciągle penetrują ją mrówki. Ale trwa… Niesamowity w swej budowie okaz z pokrytą olbrzymimi guzami korą. Gdyby ktoś chciał przedstawić w sposób materialny ducha lasu, to nasza znajoma powinna być pierwsza w kolejce.
Z racji mojego zamiłowania do dłubania, darzę lipy szacunkiem, ba, to są moje ulubione drzewa… Znam dobrze zapach lipowego drewna. Tego po ścięciu i tego po kilkudziesięciu latach składowania. Stworzone dla rzeźbiarzy, owiane mgiełką legend i wierzeń dawnych ludów, dające schronienie ptakom i pokarm pszczołom. Były sadzone przy dworach szlacheckich z okazji urodzin dzieci. W całej Polsce można spotkać wiele lip- pomników przyrody i historii zarazem. Drewno lipowe towarzyszyło człowiekowi od urodzin do śmierci. Wykonywano z niego kołyski i trumny, łyżki, skrzypce i inny sprzęt codziennego użytku. Wywarem z kwiatów lipy leczono chorych. W cieniu tego drzewa poetą stał się Jan Kochanowski. Polska "opływała" miodem dzięki lipowym borom. Miód był eksportowany nawet do Anglii. Dzisiaj, w erze postępu technicznego, słowo "lipa" ma określać coś mniej wartościowego. Spójrzmy jednak na zdjęcia. Czy można obok niej przejść obojętnie? A cóż piękniej zwiastuje nadejście lata jak nie upojny zapach lipowego kwiecia?
Przy okazji zawitaliśmy  po raz kolejny nad leśne jeziorko. Za parę lat będzie już tylko wspomnieniem łowionych tam kiedyś karasi. Zarasta…Przemija jak i my…





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz