Podczas zajęć z muzyki na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim
w Olsztynie prowadzący dał nam problem do „rozgryzienia”: jak namalować utwór
symfoniczny? No i się zaczęło… Pierwsze co mi przyszło na myśl, to zapis w
czasie za pomocą słupków różnej wysokości i w odmiennych kolorach. Tu wyszło
moje nastawienie techniczne…Później pomyślałem o środkowo centrycznych okręgach
o różnym promieniu, kolorze i o różnych grubościach linii. Na koniec chciałem
jakoś zilustrować emocje rozbudzone muzyką w postaci barwnych plam. Tutaj nie
istotna była kolejność dźwięków, tylko wyrażenie ogólnej atmosfery. Każdy ze
studentów próbował po swojemu odpowiedzieć na postawione pytanie. Na pewno za
pomocą narzędzi plastycznych można w jakiś sposób zobrazować, ale tylko przez
siebie możliwy do odczytania, nastrój danej chwili, gdy przeżywamy muzykę
budującą w naszej wyobraźni przeróżne impresje. Trzeba byłoby stworzyć jakiś
swój specyficzny alfabet na tę okoliczność. W rzeźbie bardzo lubię przedstawiać
grupę muzykantów w taki sposób, żeby było widać ruch, świadczący o tym, że coś
się dzieje, a więc rodzi się dźwięk. Jaki? To już każdy musi sobie sam
odpowiedzieć… To już zależy od indywidualnej wrażliwości i wyobraźni…
Pięknie. Może warto byłoby napisać książkę? Każdy wpis to małe dzieło przyjemne do czytania i oglądania. Jestem dumna z mojego męża - artysty :)
OdpowiedzUsuńświetnie skomponowane
OdpowiedzUsuń