Kiedy 30 lat temu wylądowałem w miejscowości, w której przebywam do dziś, zauroczyło mnie piękno otaczającej przyrody. Jeziora o tajemniczych toniach, lasy pełne życia, odgłosów nieznanego pochodzenia , rozbudzały wyobraźnię. Byłem ciekaw miejscowych legend. Niestety, jest ich tylko kilka. W książce Wiktoryna Grąbczewskiego „Diabeł polski w rzeźbie i legendzie” znalazłem mapę występowania różnych diabłów na terenie Polski. U nas nie było żadnego…Z jednej strony dobrze, naród uczciwy, bogobojny, to po co wywoływać wilka z lasu. Ale jakoś tak smętnie mi się wydało…
Postanowiłem na własny użytek powołać do życia jakiegoś leśnego stworka. Takiego dobrodusznego, co to krzywdy nikomu nie robi, a gdy trzeba to i pomoże. Wystrugałem takiego z różkami i kozim ogonkiem. Żeby jakoś nawiązać do historii posłużyłem się wierszem „S A T Y R , albo dziki mąż”, Jana Kochanowskiego. A w nim takie wersy:
„Tak jako mię widzicie, choć mam na łbie rogi,
I twarz nie prawie cudną, i kosmate nogi:
Przedsięm uszedł za Boga w one dawne czasy,
A to mój dom był zawżdy, gdzie najgęstsze lasy.
Aleście je tak długo tu w Polsce kopali,
Zeście z nich ubogiego Satyra wygnali”
W książce „Odpukajmy!” Szymona Kobylińskiego znalazłem krótki opis satyra - kosmatego, poczciwego, rubasznego władcy gajów i strumieni. No, taki mi się nadaje! Ale mój będzie SATYREK. Małe to jeszcze niedojrzałe, nie w głowie mu wino i związane z tym uciechy…
Satyrek kojarzy się z satyrykiem, a w tym czasie namiętnie tworzyłem rysunki satyryczne, więc wszystko mi grało…
Do czasu gdy zjawił się u mnie sympatyczny duchowny z Włoch. Zaczął mnie wypytywać o mojego głównego bohatera. A to, a tamto, a dlaczego, a ktoś mu powiedział, że to diabeł…Zjeżyły mi się resztki włosów na głowie… Mój poczciwy satyrek, miłośnik muzyki, wędkarz, mały łobuziak, to diabeł? Stanowczo zaprzeczam! Przecież na diabelskiej mapie Polski w moich okolicach jest biała plama!
Ale gdy w nocy czasem się obudzę, słyszę dziwne trzaski dochodzące z galerii, gdzie przebywa kilku tych cudaków pośród innych stworków…
Mam nadzieję, ze gdy prawdziwy rogaty zajrzy przez okno lub komin i zobaczy moje satyrki, to stwierdzi, że dla niego już tu miejsca nie ma…