Doceniam mistrzostwo Michała Anioła. To szczyty rzeźby. Ale mnie jakoś tak ciągnie w inne rejony. Tam gdzie nie obowiązują sztywne kanony. Słowem, nie przepadam za akademizmem… Bardzo lubię rysunki Szymona Kobylińskiego, obrazy Jerzego Dudy Gracza, a szczególnie jego ostatnie akwarele. Gra mi w duszy, gdy oglądam czarno-białe exlibrisy mistrzów tego gatunku. Można by długo wymieniać…
Mam kilka takich rzeźb, które niespecjalnie budzą zachwyt zwiedzających a dla mnie są szczególnie cenne. Przez to, że trochę na swoją modłę przekształciłem to co realne…
Czyż te aniołki nie wydają się integralną częścią otaczającej przyrody? A jednak są trochę nierealne...
A ta orkiestra klezmerska, czy przez to, że jest trochę zgeometryzowana, gra mniej realnie?
Czy czuć dynamikę tańca tego anioła, mimo że jest jakiś taki uproszczony?
A ta istota przekształcona nieco dla swej funkcji użytkowej, czy przestała być rybą?
A ten słonik zachował swoje charakterystyczne cechy mimo, że się trochę zaokrąglił?
Można by jeszcze znaleźć więcej przykładów, ale tego chyba wystarczy aby zobrazować wcześniejszą myśl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz