piątek, 14 listopada 2014

Domatora Winniczka niewinne marzenia


Wiem z własnego doświadczenia,
 (może się to przyda komu ...)
jak się spełnia swe marzenia
nie ruszając tyłka z domu...

Był Winniczek domatorem
- tego nikt nie kwestionuje...
Domek zawsze ciągnął z sobą
jak przyczepę kempingową.

W swej podróży się ślimaczył.
Wszyscy go mijali w pędzie.
No więc sobie tak zamarzył,
że mustangiem rączym będzie

Ale kiedy sen się ziścił
i już doszło do przemiany,
nie wyciągnął dupy z muszli,
tak był do niej przywiązany... 






wysokość rzeźby: 33cm





niedziela, 26 października 2014

Żabocianka






Dramat  w  jednym akcie (stworzenia)

Bohaterowie dramatu:

- Kum Kuma Rechocina - członkini zespołu wokalnego "Wesołe Kum-Kumoszki", prywatnie klekotomanka
-_Rech Brech Rechotowicz - mąż Kum Kumy,  nadymający się do granic możliwości muzyk amator, producent ekologicznych balonów
- Busia Rechocianka - córka wyżej wymienionych, nieszczęśliwa z powodu niepewności swego pochodzenia, w postaci kijanki cudem uratowana z objęć kidnapera Pasiaka Okoniewskiego
- Klekot Bocianowski - meloman, długoszyi miłośnik zespołu "Wesołe Kum-Kumoszki", ze względu na zamiłowania kulinarne podejrzewany o pochodzenie francuskie, choć sam twierdzi, że jak każdy bocian, jest Polakiem
- Pasiak Okoniewski - kijankożer, obwiniany słusznie przez Kum Kumę za niespożycie w odpowiednim czasie jej dziwacznej córki

Scena końcowa
( poprzednie sceny zostały usunięte przez cenzurę)

Kiedy całe kijankowe potomstwo Kumy i Brecha zaczęło, zgodnie z obowiązującym prawem natury, przeobrażać się w najnormalniejsze w świecie żaby, wystąpił znaczący epizod podważający słowo "całe"... Otóż jedna z córek, Busia, odbiegała (a właściwie, odskakiwała), swym wyglądem od przyjętych w ich rodzinie norm. Jej długa szyja kojarzyła się z żyrafą... Ale skąd tu żyrafa? Rech Brech zaczął podejrzliwie obserwować swoją, dziwnie czerwoną żonę...Zaczął przypominać sobie, kiedy ostatnio widział w ich rodzinnym stawie tego eleganta Klekota...


poniedziałek, 29 września 2014

Wysłannicy...







Wpadło do mnie dwóch takich sprawdzić stan mojego konta... Że to niby Piotr ich przysłał, bo podobno zbliża się moja kolejka i nie wiedzą, czy mi się należy karta wstępu... Powiedziałem im, że konkurencja też już u mnie była i przyjmą mnie z otwartymi ramionami... No nie wiem... Tamci obiecywali, że będzie ciepło, a ci, że widoki są ładniejsze... Trzymałem w ręku dłuto... I jedni i drudzy mówili, że mi się nie przyda...

sobota, 27 września 2014

Przyleciały Jagusie...





Jesień... Kto może, ucieka do ciepłych krajów. A tu do mnie przyleciały Jagusie... Z miotłami do odśnieżania. A póki co liście pozamiatają...





piątek, 12 września 2014

Czas odlotów





Zapukał do drzwi tak cicho jak szelest wiatru... Wpuściłem, choć te skrzydła wyglądały podejrzanie... Trząsł się z zimna, a to dopiero wrzesień. Zapytał, czy może spędzić u mnie noc. Posiedzi sobie w kącie, nie będzie przeszkadzał... A świtem, gdy słońce rozjaśni niebo, odleci. Do ciepłych krajów...


środa, 10 września 2014

Lipowy skrzypek





Tak się zastanawiam, czemu tak upodobałem sobie tematy związane z muzyką... Czy zastygły jak w kadrze zatrzymanego filmu skrzypek sugeruje, że za chwilę wydobędzie ze swego instrumentu zapomnianą melodię? Czy archetypowy układ postaci narzuca ruch i dźwięki? A może to drewno domaga się wydobycia na powierzchnię muzyki wiatru grającego jeszcze niedawno na liściach lipy?





Rzeźba wysokości 65cm

wtorek, 9 września 2014

Czołem Panie Picasso...



Mistrzem upraszczania formy jest dla mnie Pablo Picasso. Z przepastnych zasobów netu pozwoliłem sobie wydobyć jego znany obrazek pokazujący jak pracował nad wizerunkiem byka... Jeśli się komuś wydaje, ze nie potrafił rysować realistycznie, to niech sobie spojrzy... A ostatnia wersja ( oczywiście byka, a nie podpis) to mistrzostwo świata...

Ja w tym swoim dłubaniu też próbuję odrzucić niepotrzebne części, a zostawić tylko to, co istotne. Jeszcze to nieporadne, ale staram się...Niestety, moja pierwsza recenzentka na widok tego stwora zapytała: to on nogą gra? Ech, panie Picasso, a co Pan musiał wysłuchiwać...



poniedziałek, 8 września 2014

Janioły



Prawdziwi artyści mają swój indywidualny styl, któremu są wierni, dzięki któremu są rozpoznawalni. Nigdy pewnie takim nie będę, bo ciągle mnie korci, by coś zmieniać, szukać... Wierny jestem paru tematom. Między innymi eksperymentuję z uskrzydlonymi postaciami... To ostatnie próbki...




sobota, 6 września 2014

Kokoszki

Czasem wydaje mi się, że żyję w wielkim kabarecie...Szkoda, że nie wszystkie przedstawienia są śmieszne... Prawdziwe jaja robią one...

Ponieważ ostatnio wydłubałem sporo kogucików, to dla równowagi kilka kokoszek, żeby nie narazić się feministkom...

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Doświadczalny




Oddychał szybko zmęczony szaleńczym biegiem. Wszystko co widział wokół było nieznane... Nieograniczona, zielona przestrzeń kusiła i onieśmielała. Jaszcze słyszał wrzask istoty w białym kitlu, która wyciągnęła go z rodzinnej klatki. Czuł jej nienawistny, nieznany zapach. To ona zabrała jego matkę i rodzeństwo. Mimo, że trzymała go mocno za kark, wywinął się i zatopił w niej zęby. A potem już tylko biegł i biegł do utraty tchu. Był wolny...
Pracownik Instytutu polał miejsce pogryzienia wodą utlenioną i zaklął z bólu... Ten szczur miał być na dzisiaj ostatnim. Żaden z dotychczasowych nie przeżył skomplikowanego eksperymentu na otwartym mózgu...

Rzeźba szczura z drewna lipowego wysokości 37cm.  Stanie na jednym z biurek instytutu...


niedziela, 24 sierpnia 2014

Spacer




Zgasły latarnie, ale łysy księżyc dostatecznie rozjaśniał swym mglistym blaskiem pobliskie trotuary. Założył swój wytarty prochowiec, kapelusz i stare buty. Przypiął smycz do obroży Feliksa i ruszył na spacer... 


Płaskorzeźba 55x38cm

niedziela, 17 sierpnia 2014

Napocząć i zostawić...






Lubię lekkość akwareli za biel nietkniętego farbą podłoża. Czasem praca przed zakończeniem procesu twórczego ma większą wartość niż po postawieniu ostatniej kropki. Tak ostatnio kusi mnie, żeby zostawiać w rzeźbie płaszczyzny bez reliefu... Przykładem mogą być trzej grajkowie wyłaniający się z kulistych brył. To tak jakby "napocząć" z jednej strony przydrożny kamień... Może to jeszcze nie całkiem to co chciałem osiągnąć. Może jeszcze za dużo rażących realizmem szczegółów... ale już blisko...



Trio postało sobie jakiś czas i stwierdziłem, że przy niekorzystnym oświetleniu trudno dostrzec rysy postaci... No i przerobiłem... Na półce prezentują się nieźle, ale czy aby czegoś nie zepsułem...


piątek, 15 sierpnia 2014

Poranek



Mój ulubiony Morgenstemning Edwarda Griega...


https://www.youtube.com/watch?v=CQUdKEyYdKk
Jak ukazać muzykę w kawałku lipowego drewna? Ciągle próbuję...






Taką muzykę można chyba wyczarować tylko dotknięciem ptasiego pióra...



Wysokość rzeźby 96cm

poniedziałek, 28 lipca 2014

Kolejne trio...

Temat grajków zbierających się w trzyosobowe zespoły przykleił się do mnie na wieki... Próbuję się ich pozbyć na wszelakie sposoby, a oni jak wańki -wstańki hyc i już są w nowej odsłonie... Na nic zdają się resety umysłu... Tym razem, żeby sobie uprzykrzyć pracę, wybrałem deski dębowe. Całość ma wymiary 82cm x 75cm.



niedziela, 27 lipca 2014

W satyrkowym lesie...

Kiedy bezszelestnie poruszając się wśród chaszczy ostrożnie rozchylisz listowie, twoim oczom może się ukazać widok tańczącej nimfy w otoczeniu muzykujących satyrków...





Psotniki małe nie wyrządzą ci żadnej krzywdy, wszak muzykę mają w sercach i figlują niegroźnie... Ale wystraszona nimfa może zamienić się w pień drżącej osiki. Bacz więc byś nie został przez nich zauważony...

poniedziałek, 21 lipca 2014

Jeżyk

Pewne stowarzyszenie zamówiło u mnie statuetkę przedstawiającą małego zielonego jeżyka - logo tej organizacji. Wydłubałem dwie wersje...







Przeszła pierwsza...

sobota, 26 kwietnia 2014

Zakochany wróbel



To już moja "nasta" realizacja statuetki na festiwal muzyczny... Ambitnie sobie założyłem, że co roku będzie to coś innego. Na razie jakoś mi się udaje...


sobota, 5 kwietnia 2014

Wernisaż



Dziękuję serdecznie wszystkim zaangażowanym w organizację wystawy pracownikom muzeum. Było co robić...






Nawet szkło zostało ustawione z artystycznym smakiem...
  







Byłem zaskoczony ilością zwiedzających...





















Dyrektor muzeum, jak zwykle, rozpoczął wernisaż z dużym poczuciem humoru. Tradycyjnie zostałem obdarowany metalową różą. Ze swej strony podziękowałem za inicjatywę zorganizowania wystawy, oraz całej ekipie za trud włożony w przygotowanie ekspozycji. Pozostało tylko zaprosić gości do oglądania...







A to pierwsza recenzentka moich prac, a tutaj w roli reporterki... Dzięki Ci za cierpliwość i dobre serce...






Cóż mądrego można powiedzieć przed kamerami telewizyjnymi w chwili, gdy wokół gwar, a w głowie pustka...





Było do przewidzenia, że stojący na środku małpiszon, będzie obiektem największego zainteresowania...








Jak tu ubrać w słowa coś, co się wydłubało w drewnie... Dyskusjom nie było końca...














Byli też goście, którzy oglądali wystawę bez zaproszenia...






Dużą radość sprawili mi synowie niespodziewanie przyjeżdżając z odległych miejsc na wystawę...






To wzruszające, gdy stary przyjaciel, z którym kiedyś zaczynaliśmy rzeźbienie przyjedzie specjalnie z mego rodzinnego miasta po to, by mi towarzyszyć przez czas wystawy...






Jeszcze tylko ostatni wpis i czas pożegnać gościnne progi Galerii Brama...






I ja tam byłem, miód i wino...Nie piłem, bo byłem kierowcą...:))