sobota, 19 października 2019

Pod prąd


Mając naście lat szukaliśmy stada w którym czuliśmy się bezpieczniej. Grupa, jako zbiór indywidualności kreowała jednak wspólne wzorce, które albo się akceptowało, albo wypadało się na margines, Muzyka, moda, styl bycia, łączyły a jednocześnie w jakiś sposób ograniczały. Nawet jak się myślało inaczej, nie warto było się wychylać. Bunt, jeśli się pojawiał był raczej skierowany na zewnątrz. Tak, bunt przeciwko zastanej rzeczywistości- cecha młodości, która u niektórych z biegiem lat zanikła, a u innych stała się jednostką chorobową... Pytanie: płynąć z biegiem nurtu, nie wysilając się zbytnio i podziwiając piękne widoki, czy pod prąd, szarpiąc się i narażając, dla niektórych wyda się pytaniem retorycznym.
Takie symboliczne płynięcie pod prąd wobec ogólnie przyjętych zasad i norm grupowych, wobec panującej mody wszelakiej maści, mając ze sobą tylko koło ratunkowe w postaci własnych przekonań nosi nazwę nonkonformizmu.
Temat dla mnie na tyle ważny, szczególnie "ostatnimi czasy", że wydłubałem dwie prace nawiązujące do tak pojętej wolności osobistej.



Kierunek wskazywany przez niesioną dłoń najwyraźniej nie jest aprobowany przez niosącego...



Ciekawa jest historia niesionego ramienia. Wiele lat temu, gdy robiłem figurę Chrystusa do naszego kościoła, bylem zmuszony, ze względu na wielkość całej rzeźby doklejać ramiona do tułowia. I to miało być właśnie prawe ramię. Ale w środku wyskoczył brzydki sęk i musiałem wyrzeźbić kolejną rękę. Ta przeleżała w pracowni czekając na 2019 rok... Jak wyrzeźbiłem samą dłoń ze wskazującym palcem nasunęło się skojarzenie z freskiem Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej... Chciałem to wykorzystać w innej kompozycji, ale nonkonformizm wziął górę... 

2 komentarze:

  1. ileż to ciekawej historii skrywa proces twórczy !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę teraz rzeźbić, porządkuję więc, co się da :)

    OdpowiedzUsuń